W filmie Szczęście Mikołajka cda przygoda goni przygodę. Projekt został zapoczątkowany przez Anne Gościnną, córkę René, dlatego duży nacisk położono również na postać autora, jej ojca. Poznajemy miejsce, w którym się wychował, a także tęsknotę, jaką odczuwał za krajem, który pokochali jego rodzice po opuszczeniu Polski. 1. Powiedz, jak autor wyobrażał sobie miejsce człowieka we wszechświecie. 2. Opisz, jak filozof oceniał ludzk… Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. Nie tak wyobrażał sobie debiut w ONE, musi się z tym pogodzić Darek ratował ludzkie życie, teraz sam potrzebuje pomocy 10. M jak miłość, odcinek 1760: Maja zaakceptuje Radka! Po drodze kwiaty uległy zniszczeniu. Kiedy Mikołajek dotarł do domu, z pięknej wiązanki został tylko jeden nadłamany kwiat. Mama była jednak zachwycona. Dzienniczki Chłopcy byli zmartwieni reakcją rodziców na uwagi w dzienniczkach. Kiedy Mikołajek odprowadzał Euzebiusza do domu, usłyszał przez uchylone drzwi oburzony głos jego taty. 582 views, 25 likes, 14 loves, 14 comments, 7 shares, Facebook Watch Videos from Mira Jankowska: O wpływie dzieciństwa na dorosłe życie - rozmowa w TV Polsat Rodzina. nie wszyscy wiedzą że jestem Mikołajek wyjaśnia przezwisko mężczyzny, który każe patrzeć sobie w oczy, a na rosole są oka. Rosół musi iść do dyrektora i wyznacza Ananiasza do pilnowania reszty klasy. Ananiasz próbuje zachowywać się jak nauczyciel i prowadzić lekcję. Kleofas kłóci się z Ananiaszem. Do klasy wchodzi Rosół, który podsłuchiwał pod . fot. Polsat GamesDzięki Polsat Games transmisje z rozgrywek e-sportowych w Polsce wzniosły się na nowy poziom. Za tym wszystkim stoją profesjonalna oprawa, nadawanie najlepszych rozgrywek, ale także charyzmatyczny zespół komentatorów. Z jednym z nich spotkaliśmy się na początku wyglądały twoje początki pracy z mikrofonem? Gdzie zaczynałeś?W tym roku mija 6 lat od kiedy pracuję jako komentator, a raczej kiedy zajmuję się tym, bo początkowo robiłem to bezrefleksyjnie, jako hobby. Gadałem sobie rzeczy do mikrofonu na temat gry komputerowej, gdzie ludzie grali o jakieś mało znaczące rzeczy. Zaczynałem od komentowania nawet nie ligi podwórkowej, a nic nie znaczących turniejów, które ludzie grają sobie dla zabicia czasu w przed komentowaniem miałeś styczność z dziennikarstwem?Nie. Ogólnie wydaje mi się, że to, że zajmuje się obecnie komentowaniem, jest dosyć losowe. Nagle się okazało, że całkiem nieźle mi to idzie, więc zacząłem robić tego więcej. Po 3 latach dowiedziałem się, że Polsat robi nabór, więc się zgłosiłem. Przeszedłem rozmowę kwalifikacyjną no i.. jestem teraz w wyglądało przejście do telewizji?Przede wszystkim był bardzo stresujący. Dla mnie to był bardzo duży przeskok w życiu. Nagle z gościa, który chodził do technikum, miał znajomych w swoim rodzinnym mieście, spędzał raczej większość wolnego czasu w domu, to wszystko zamieniło się na pełnoprawne dorosłe życie. Musiałem wyjechać z rodzinnego miasta do Warszawy, względnie daleko od domu. W dodatku do pracy, która wiąże się z całkiem sporą odpowiedzialnością. Pierwszy rok był na przetarcie. Miałem okazje wcześniej komentować w ESL, czyli w firmie, która przez bardzo długi czas była uznawana za „firmę matkę” jeśli chodzi o tworzenie e-sportu w Polsce, więc miałem wcześniej czas, aby obyć się z kamerami, ale jednak studio telewizyjne to zupełnie inna atmosfera. Na przykład to, że muszę przyjechać godzinę wcześniej, żeby ktoś mi zrobił make up, że jest jakiś człowiek, który stoi za kamerą i pilnuje żebyś dobrze w niej wyglądał. Zupełnie inny poziom. Pamiętam, że przez pierwsze 3 miesiące w ogóle nie czułem się dobrze przed kamerami w Polsat Games, trochę czasu to zajęło zanim się radziłeś sobie w tamtym czasie z hejtem, który otaczał twoją osobę? Byłeś dosyć kontrowersyjną postacią. Czy to miało na Ciebie jakiś wpływ ?Ogólnie, to sobie z nim nie radziłem. Pamiętam sytuację kiedy naprawdę mocno mnie to uderzyło na początku, bo fala hejtu była ogromna. Spodziewałem się, że ludzie będą reagowali negatywnie, bo nagle jakiś losowy człowiek przychodzi komentować „ligę legend” w telewizji. W dodatku mam dość specyficzny styl komentowania, który zakrawa o to, jak komentował Veggie. Trudno jest być charyzmatyczną osobą od samego początku, kiedy nikt nie jest do ciebie przekonany. Odnoszę wrażenie, że ludzie odebrali to, jakbym próbował być tu na siłę, że to wcale nie jestem ja, że jestem sztuczny i wszystko sprowadziło się do tego, że nawet były sytuacje gdzie nie chciałem występować na transmisjach. To był jeden z tych pierwszych paru miesięcy: przygotowywaliśmy się z chłopakami do transmisji, w trakcie rozpłakałem się i powiedziałem im, że nie chcę występować w studiu przedmeczowym, bo totalnie siadła mi psychika. Więc trochę czasu zajęło, zanim dojrzałem do tego. Tak jak powiedziałem wcześniej: chłopak przyjeżdża do Warszawy, wszystko mu się w życiu zmienia i jeszcze do tego wszystkiego ludzie w internecie go nienawidzą, to było ci pomógł?No tak, oczywiście. Chłopaki z Polsat Games. Gdyby nie moi koledzy, współkomentatorzy i w ogóle, wszystkie osoby ze studia. Praktycznie każda jedna osoba mnie wspierała. Nieważne kto co robił, czy montował film, czy zajmował się dźwiękiem. Każdy poklepywał mnie po plecach i mówił „Spokojnie brachu będzie w porządku… to tylko ludzie z internetu, zawsze tak było”. Wspierali mnie i to pomogło. Jest spora szansa, że gdyby nie oni to nie byłoby mnie w Polsat Games w tym momencie. Ah, no i oczywiście, nie muszę wspominać, że również wsparcie rodziny dużo mi dało, ale największy wpływ miały osoby, które były tutaj na jest teraz? Czy hejt dalej cię dotyka?Dalej występuje, ale jest jego znacznie mniej. Ostatnio coraz częściej dostaję informacje, że komuś podoba się mój cast, że ktoś bardzo lubi mnie słuchać, że mam fajny głos, fajnie oddaję emocje, że ze mną transmisje są zabawniejsze. I dalej się niby pojawiają te negatywne opinie, ale też nauczyłem się albo z nich śmiać, albo jeśli jest w nich ziarnko prawdy przekuwać w coś dzięki czemu będę komentował po prostu lepiej. No bo to też jest problem, ludzie w internecie nie są nauczeni wyrażać swojej opinii. Jeśli im coś się nie podoba, to raczej nie napiszą po prostu, że im się to nie podoba, tylko napiszą… coś bardziej dosadnego. Tylko sęk w tym, że nawet jeśli będą pisali jakieś tragiczne rzeczy i życzyli ci najgorzej, to jest szansa, że pośród tego całego szamba będziesz w stanie znaleźć jedną cenną uwagę, która ci pomoże długoterminowo. To nie jest tak, że siadam po transmisji przed ekranem i czytam wszystkie te wypowiedzi, tylko mimowolnie to się zdarza, że na przykład obejrzę powtórkę i akurat coś zauważę. Więc nabrałem po prostu dystansu do tego. Wydaje mi się, że przez ten epizod w Polsat Games, o ile na co dzień mam całkiem sporą masę, to jeszcze wyhodowałem sobie całkiem grubą mi się, że temat hejtu już wyczerpaliśmy, pomówmy o twoim warsztacie. Zacznijmy od tego, jak długo przygotowujesz się do studia?Nie jestem w stanie ci odpowiedzieć na to pytanie. Jakbyś się zapytał gracza ile przygotowuje się do finału, to on by ci odpowiedział, że przygotowuje się cały sezon, albo odkąd uczy się być graczem. Bo wszystko co robi, przygotowuje go, by tę serię zagrać jak najlepiej. No to trochę podobnie jest z byciem komentatorem, że realnie do finałowej serii Ultraligi, żeby ją jak najlepiej skomentować przygotowujesz się cały czas. Jeżeli chodzi o warsztat, wiedzę, ciekawostki jeśli chodzi o zawodników, gry, robisz to po prostu na bieżąco. To nie jest tak, że siadasz na dwa dni czy tygodnie przed finałem i mówisz „Dobra, to jest ten czas!”. To nie jest sprawdzian, który ktoś ci zapowiedział, tylko to jest jednak jakieś hobby, które kiedyś odnalazłeś i po prostu przez ten czas się od tego nie odrywasz. Więc jeśli pytasz o takie przygotowanie czysto merytoryczne, to owszem… powiedzmy, że jeśli się dowiem, że finał Ultraligi odbędzie się pomiędzy dwoma danymi drużynami, to jestem w stanie się lepiej do nich przygotować. Ale nie zmienia to faktu, że na bieżąco śledząc ich postępy, czytając zmiany w League of Legends czy nowinki ze świata e-sportu, dowiadując się jakie są nowe trendy w draftach, po prostu przygotowujesz się na wywiad z pewnym komentatorem sportowym słyszę, że przygotowania zajmują mu tyle i tyle czasu. Tym bardziej jest to ciekawe, że komentator sportowy zazwyczaj ma jedno spotkanie dziennie do przerobienia, a ty masz tych spotkań od trzech do nawet ogóle kiedyś próbowałem pojąć jak to jest, że mamy komentarz sportowy i komentarz e-sportowy, więc… w sumie muszą być jakieś podobieństwa, oczywiście obie te rzeczy są komentarzem. Ale jest też tyle różnic, nawet w kwestii samej kultury, wokół której te dwie rzeczy się obracają. Sam fakt, że w komentarzu e-sportowym posługujemy się znacznie innym językiem. Nawet jakimś żargonem półprofesjonalnym można powiedzieć, który odnosi się do jednego, konkretnego tytułu. Komentarz sportowy bardzo często jest stonowany, i nawet jeśli komentatorzy sportowi podnoszą głos, ekscytują się czymś, to ile w meczu piłki nożnej, który trwa 90 minut, ile jest takich właśnie, zwykle bramki. Ale ile ich padnie? No jak 6 to jest to naprawdę aktywny mecz. Napchany akcją. Oczywiście są też sytuacje podbramkowe. Ale zazwyczaj na te najwyższe tony komentatorzy wchodzą, kiedy dzieje się coś ważnego, kiedy ta bramka jest ważna, jeżeli przesądza o zwycięstwie. Gdy strzela jakaś osoba ważna dla publiczności. A w Lolu? Dwa dragon steale, trzy niesamowicie ważne walki drużynowe. League of Legends jest znacznie bardziej napchane tymi kluczowymi momentami. Nawet ci najstarsi komentatorzy w branży zaznaczają, że komentator esportowy jest często stawiany przed większym wyzwaniem. Załóżmy, że caster ma skomentować całą serie best of five, pięć map, każda z nich po minimum 30 minut. To nam daje 2,5 godziny ciągłego jak się czujesz po takim maratonie?No na pewno muszę pić herbatę, żeby sobie głos poprawić. W ogóle bardzo łatwo o nadwyrężenia głosu. Kiedyś Azonh, jeden z komentatorów Ultraligi skomentował serię best of five pomiędzy Illuminar Gaming, a AGO. Pięć map. Następnego dnia nie miał głosu. Musieliśmy dzwonić po innego komentatora. I to jest to, my staliśmy się komentatorami, postrzega się nas jako top w Polsce i tak jest. Nie ma lepszych komentatorów League of Legends w Polsce niż my. Nie ma nikogo, kto ma wiedzę w tej dziedzinie jak my. Ale to nie jest tak, że my się przygotowywaliśmy do tego latami, to nie jest tak, że mamy jakieś profesjonalne przeszkolenie w zakresie tego jak korzystać ze swojego głosu. Avahir jest jedyną osobą, która przez takie coś wrócić do stwierdzenia, że jesteście najlepszymi komentatorami Lola w Polsce. Co za tym stoi? Myślisz, że duży wpływ miało to w jakim studiu się znajdujecie? Bo tu jest wszystko bardziej profesjonalne. Macie może kontakt z jakimiś psychologami lub ludźmi, którzy analizują waszą pracę?Chciałbym żeby tak było. Powiem tak, ta szóstka, którą się widzi za ekranem, sama dla siebie jest psychologami, analitykami, osobami, które wyrażają opinię na temat swojego castu. Powiem ciekawostkę. Mieliśmy kilka takich spotkań, żeby wyrzucić wszystko co mamy do powiedzenia w sprawie naszej pracy, naszego fachu. Zdarzyło się to chyba 3 razy. To były spotkania w kółku i każdy mówił coś w stylu „No, mi się wydaje, że robiłem tak i tak…”, a inni mówili o tym swoje opinie. Była to taka atmosfera, że łatwo było by mieć w sobie to za złe. Jak mam kontakt z niektórymi ludźmi w e-sporcie wiem, że mówienie rzeczy sobie wprost może niekiedy skończyć się źle, co mnie przeraża. Ale ogólnie to nie jest kwestia e-sportu. Ludzie mają problem z przyjmowaniem krytyki. Największym kłamstwem jakie padło na pierwszym takim spotkaniu było, że większość osób powiedziała, że dobrze przyjmuje krytykę. To były bodajże pierwsze 2 miesiące w Polsat Games. Z tych wszystkich osób tylko 2 czy 3 osoby faktycznie przyjmowały dobrze krytykę. Pozostałe starały się jakoś tłumaczyć, albo omijać prawdę, zawsze było jakieś „ale”. To też nas czegoś nauczyło. I sęk w tym, ja nie będę kłamał, to że jesteśmy najlepszymi komentatorami lola w Polsce, jest spowodowane faktem, że wszyscy 3 lata temu znaleźliśmy się w jednym studiu. Ja o tym kiedyś pisałem, jak jeszcze tu nie pracowałem, że casterzy, którzy znajdą się w Polsat Games będą mieć znacznie lepsze środowisko do rozwoju niż ktokolwiek inny i będą uciekali ludziom w Polsce. Jeżeli chodzi o wiedzę, ja byłbym w stanie wskazać osoby, które miałyby potencjał zostać dobrymi komentatorami i mówię tu o osobach, które hobbystycznie komentują drugą ligę. Ewentualnie dostają jakieś tam pieniądze, za pojedyncze turnieje. Ale jeśli chodzi o warsztat, zrozumienie z czym się wiąże praca komentatora, nikt nie jest do nas nawet blisko. I jest to spowodowane tym, że pracujemy w ekipie od 3 lat. Nigdy w Polsce wcześniej nie było projektu, który by pomógł swoim casterom wspólnie pracować nad swoim warsztatem, a nawet zmusza ich do tego, by sprawiać, że ten produkt jest coraz lepszy. Dlatego jesteśmy w tym momencie w miejscu gdzie cechy powinien posiadać komentator, żeby jego warsztat uznać za dobryNa pewno trzeba mieć trochę parcia na szkło. Komentator nie jest tylko od komentowania. W e-sporcie komentator jest też od robienia show. To ma być rozrywka, trochę w innym wydaniu niż tradycyjny sport. Prócz tego jakieś takie totalne truizmy typu: chęć rozwoju, chęć tworzenia fajnego produktu, umiejętność pracy w zespole, prócz tego musisz lubić mówić do mikrofonu. Myślę, że nie jestem najlepszą osobą żeby mówić o tym, przez to że ja to robię wszystko tak naturalnie. Nie dość, że moja kariera potoczyła się tak dynamicznie i losowo, to zawsze to robiłem po prostu, to nie było tak, że sobie mówiłem „Dobra, teraz muszę nabrać więcej dystansu do siebie”. Za każdym razem jak na mojej drodze pojawiała się jakaś przeszkoda, starałem się ją pokonać lub obejść, w zależności jaka była. Jeszcze jedno: musisz lubić tę grę… a w zasadzie to nie, inaczej. To ja lubię tę grę, ty wcale nie musisz tego robić. Po prostu musisz lubić komentować, ale czy lubić grę? Nie możesz jej nienawidzić, bo jak będziesz się przy tym męczył, to ludzie to zauważą. Jeśli ją lubisz to na pewno lepiej dla ciebie, bo będziesz w stanie lepiej oddać emocje z nią związane. Głównym zagadnieniem „Mikołajka i innych chłopaków” jest ukazanie beztroskiego dzieciństwa tytułowego bohatera i jego najbliższych kolegów. Chłopcy uczęszczają do tej samej szkoły i tworzą zgraną paczę, choć nieraz ich zabawy kończą się kłótniami i bójkami. Pochodzą z różnych rodzin, jednak we wspólnej zabawie nie przeszkadza im to. Najchętniej udają się na plac zabaw, gdzie największą atrakcją jest porzucony stary samochód. Dzięki niesamowitej wyobraźni chłopcy nigdy się nie nudzą. Doskonale się bawią, mogąc wyprowadzić z równowagi reporterów, którzy chcą przeprowadzić z nimi wywiad lub lekarzy, którzy przyjechali, by prześwietlić im płuca. Nie potrafią długo usiedzieć bezczynnie i wciąż są w ruchu. Mikołajek oprócz kolegów przyjaźni się z córką sąsiadów – Jadwinią. Mimo że inni koledzy uważają, że nie wypada rozmawiać z dziewczynkami Mikołajek lubi Jadwinię i dzięki niej może zobaczyć jak wygląda świat dziewczęcych zabaw. Jednak świat chłopców to nie tylko zabawy. Oprócz Ananiasza, nikt nie przepada za nauką. Za swoje wykroczenia są karani przez nauczycielkę, Rosoła lub dyrektora. Trafiają wówczas do kąta, zostają po lekcjach, przychodzą do szkoły w dzień wolny od nauki lub wielokrotnie przepisują w różnych formach wybrane zdanie. Są karani także przez rodziców – nie mogą opuszczać swoich pokoi lub, jak Alcest, nie dostają dokładki deseru. Ważną kwestią w opowiadankach są relacje dzieci i rodziców. Narratorem historii jest Mikołajek, dlatego świat widzimy jego oczami. Dorośli wydają się często nie rozumieć dzieci. Ukazani są nieraz w sposób ironiczny i prześmiewczy. Ich zachowania obserwowane z dystansu śmieszą. Śmieszy postać pana Bongraina, który chwali się swym domkiem na wsi i zapewnieniem „łyku świeżego powietrza” synowi i żonie, a w rzeczywistości Kalasanty czas za karę spędza w pokoju, a żona w kuchni. Rodzice Mikołajka kłócą się często. Tata jest często zmęczony po pracy, nie lubi też swojej ten artykuł?TAK NIEUdostępnij Streszczenie Opowiadania mówią o życiu Mikołajka – małego Francuza i o jego szkolnych przygodach. 1. Najmilsza pamiątka Dla wszystkich dzieci nastał wyjątkowy dzień. W szkole zjawia się bowiem fotograf, który zrobi im klasowe zdjęcie. Dzieci są tym bardzo podekscytowane, ale jednocześnie wygłupiają się, zakładają sobie worki na głowę, udają duchy. Mikołajek prezentuje nam swoich kolegów. Fotograf usiłuje być cierpliwy choć nie jest to wcale takie łatwe. Uspokojenie rozbrykanych dzieci to obowiązek i zadanie nauczycielki. Fotograf nie jest zadowolony, że Gotfryd interesuje się jego aparatem i mówi, że się na nich zna. Mężczyzna jest coraz bardziej zniecierpliwiony i podminowany. W tym czasie Alcest plami sobie koszulkę i dlatego zostaje odesłany do ostatniego rzędu. Ponadto oliwy do ognia dodała kłótnia, jak wywiązała się z Euzebiuszem. Przypadkowo kopa otrzymał też Ananiasz. W końcu kiedy udało się wszystkich ustawić do zdjęcia, fotograf gdzieś zwiał. 2. Zabawa w kowbojów Któregoś dnia Mikołajek zaprosił kolegów do siebie do domu. Dzieci wymyśliły zabawę w „męski” świat. Kolejno przebierały się za Indianina, policjanta, harcerza, a nawet kowboja. Początkowo każdy chciał być Joe i mieć białego konia. Jak było to do przewidzenia, chłopcy znów się pokłócili i pobili. W sprzeczce wziął nawet udział gruby Alcest, czego nikt się po nim nie spodziewał. Żaden z chłopców nie chciał być natomiast jeńcem. Dlatego ostatecznie został nim tata Mikołajka. Do zabawy przyłącza się sąsiad – Pan Bludért, który postanowił przebrać się za czerwonoskórego Dzikiego Bawoła. 3. Rosół Raz zdarzyło się, że nauczycielka zachorowała więc dzieci do klasy wprowadza wychowawca. Chłopcy nazywają go Rosołem, choć tak naprawdę nazywa się Dubon. Dzieci nadały mu takie przezwisko, ponieważ zawsze kazał sobie patrzeć w oczy. Rosół prosi Ananiasza o przypilnowanie klasy. Ananiasz to najpilniejszy z uczniów i dobrze chce wywiązać się z poleconego mu zadania. Tym samym wystawia się jednak na pośmiewisko kolegów, a zwłaszcza Kleofasa. Rosół słyszy te docinki i bierze w obronę chłopca. Po wyjściu wychowawcy z klasy, Ananiasz próbuje wejść w rolę pani nauczycielki. Chłopcy jednak w ogóle nie zwracają na niego uwagi. Grają w piłkę, a Joachim obrywa w nos kiedy wychowawca wraca do klasy. Dzieciaki są bardzo złośliwe i dokuczają Ananiaszowi – każą mu zjeść książkę. Zdenerwowany chłopak zaczyna płakać. Nauczyciel nie potrafi zapanować nad sytuacją – teraz jest zły nawet na beksę. W końcu kiedy ponownie usiłuje po cichu wejść do klasy, słyszy jak ktoś mówi (trochę za głośno), że idzie „Rosół”. Nauczyciel zaczyna szukać winnego, a chłopcy wzajemnie się oskarżają. Za karę wszyscy uczniowie mają zostać po lekcjach. Podnosi się ogólny płacz – płaczą nie tylko dzieci, ale i sam nauczyciel, bo do klasy właśnie wszedł dyrektor, który nie pochwalał zachowania chłopców, ani postawy wychowawcy, który ni mógł sobie z nimi poradzić. 4. Futbol Alcest właśnie dostał nową futbolówkę i chciał rozegrać z kolegami po południu mecz. Ananiasz miał być sędzią. Chłopców zebrała się jednak dość spora grupa, dlatego należało wymyślić im dodatkowe zadanie. Kapitanem zostali Gotfryd i Mikołajek. Mimo licznych kłótni m. in. o to gdzie każdy ma się ustawić, chłopcy wreszcie doszli do porozumienia i już mieli rozegrać mecz, gdy wtem okazało się, że Alcest pozostawił piłkę w domu. 5. Wizytacja Do szkoły raz zawitał inspektor. Prymus Ananiasz dostał zadanie uzupełnienia wszystkich kałamarzy atramentem. Nagle jednak ktoś krzyknął, że gość już się zbliża ( w rzeczywistości szedł dopiero przez podwórze z dyrektorem) i wystraszony tym krzykiem Ananiasz rozlał atrament na ławkę, tak że należało wszystkie przestawić. Zrobił się tylko rumor i zamieszanie. Wtedy właśnie do klasy weszli wizytatorzy. Inspektorowi nie podobało się to, co zobaczył. W trakcie rozmowy z Joachimem i Cyrylem, którzy siedzieli tyłem do tablicy, pobrudził sobie ręce atramentem. Nie chcąc jednak stracić opanowania, obrócił całą sytuację w zwykły żart. Żaden z chłopców się jednak nie śmiał, ponieważ zabroniła im tego nauczycielka. Powstrzymywali się od śmiechu (choć było to trudne) również wtedy, gdy inspektor wytarł sobie twarz brudną chusteczką. Dzieci nie zabłysnęły więc przed wizytatorem. Nie potrafiły też wyrecytować krótkiej bajki i pokłóciły się o nazwę sera w tej bajce. Inspektor zaś podziwiał cierpliwość nauczycielki. 6. Reks Pewnego razu w drodze ze szkoły do domu Mikołajek spotyka psa, który początkowo jest nieufny i wystraszony. W końcu jednak udaje się go przekupić bułką z czekoladą. Mikołajek zabiera psa do domu, z czego nie jest zadowolona jego mama. Niesforny i bardzo ruchliwy pies pogryzł nawet obicie fotela, który miał być przeznaczony tylko dla gości. Chłopiec wygoniony na dwór, zostaje z Reksem i płacze. Wtedy zjawia się tata i jemu Reks od razu przypada do gustu. Rozmawia z mamą i próbuje ją nakłonić do pozostawienia psa w domu. Ta jednak nie chce o tym słyszeć, dlatego Mikołajek proponuje, by Reks zamieszkał w ogrodzie. Reks co prawda zjada begonie, ale Mikołajek uważa, że mają „więcej begonii niż foteli”. Chłopiec z tatą urządzają Reksowi budę. Niestety po Reksa przychodzi jego prawdziwa właścicielka. Tak naprawdę Reks nazywa się Kiki i bardzo cieszy się na widok swej pani. Mama Mikołajka płacze, bo zdążyła już zżyć się ze zwierzątkiem, mimo pogryzionych kwiatków. Tata ją pociesza, mówiąc, że Mikołajek niedługo znów przyprowadzi do domu jakiegoś psa. 7. Dżodżo W szkole zjawia się nowy uczeń – Dżodżo. Ma czerwone włosy i piegi. Do Francji przybył z Anglii. W szkole ma się uczyć przede wszystkim języka francuskiego. Chłopcy nie wiedzą jak należy wymawiać jego imię (bardziej po angielsku czy francusku). Dżodżo nie przyjaźnił się tylko z Ananiaszem, który popisywał się, że zna angielskie słówka. Pozostałych chłopców zaś bardzo polubił. Oczywiście jak zwykle musiało i tym razem dojść do bójki, z tym, że okazało się, że Dżodżo lubi boks. Ananisz donosi na chłopców, że uczą Dżodża brzydkich słów. Nauczycielka sama przekonuje się o „nowych umiejętnościach” Anglika. Dżodżo nie przychodzi więc do szkoły, a Mikołajek tłumaczy to tym, że kolega najwyraźniej nauczył się wystarczająco dobrze mówić po francusku. 8. Fajny bukiet Mama Mikołajka ma właśnie dzisiaj urodziny. Chłopiec obmyśla dla niej niespodziankę . W szkole nie rozstaje się z pieniędzmi, które wyciągnął ze skarbonki. Niestety okazuje się, że ma ich za mało, by kupić duży bukiet, ale pani kwiaciarka wpada na pewien pomysł. Do bukietu dołącza szereg zielonych liści, tak że wiązanka jest naprawdę spora. Potem Mikołajek i Alcest spotykają kolegów, którzy naśmiewają się z wiązanki i wywiązuje się bójka. W jej wyniku bukiet Mikołajka rozsypuje się, a liście fruwają na wszystkie strony. Gotfrydowi jest przykro, że tak się to potoczyło. Mikołajek idzie jednak dalej. Po drodze spotyka Euzebiusza, z którym zaczyna grać w kulki. Mikołajek wygrywa, ale zdaniem kolegi na pewno oszukiwał, dlatego zostaje popchnięty na leżący w pobliżu bukiet. Oczywiście po raz kolejny kwiaty zostają poniszczone. Ale najgorsze miało dopiero nastąpić. Na rowerze właśnie jechał Joachim. Mikołajek przekonany, że znów może dojść do jakiejś draki, rzuca koledze bukiet prosto w twarz. Ten odrzuca go i wiązanka trafia tym razem na przejeżdżający obok samochód. Joachim nie jest w stanie dogonić auta. Mikołajkowi pozostał tylko jeden nadłamany kwiatek, który spadł z dachu pojazdu. Mimo to mama Mikołajka była bardzo zadowolona z prezentu i wstawiła jedyny ocalały kwiatek do wielkiego wazonu. 9. Dzienniczki Któregoś dnia dyrektor przyniósł do klasy dzienniczki z ocenami i uwagami nauczycielek. Dzienniczki te po podpisaniu przez rodziców, miały ponownie wrócić do szkoły. Z powodu złych ocen chłopcy powoli wracali do domu. Wiedzieli, że za karę nie dostaną dziś podwieczorku. Alcest nawet nie wstąpił do ciastkarni. Wszyscy byli smutni i zmartwieni. Euzebiusz jako jedyny chwalił się, że jego tato na pewni na niego nie nakrzyczy. Mimo to również i on dostał klapsa. Mikołajek, który tego dnia miał nocować u Euzebiusza, usłyszał jego kłótnię z rodzicami przez otwarte drzwi i chcąc uniknąć dalszych nieprzyjemności, postanowił wrócić do siebie do domu. Zastanawiał się jak zareaguje jego tata na oceny, które mu przyniesie. Wydawać by się mogło, że chłopiec doskonale zdawał sobie sprawę, co go czeka – w końcu tyle razy już to przerabiali. Marzył, że kiedyś ucieknie z domu i zarobi mnóstwo pieniędzy. Wtedy pokaże rodzicom na co go tak naprawdę stać. Tymczasem rodzice Mikołajka nie zwracali uwagi na jego obecność i spierali się o domowy budżet. Tata prawie w ogóle nie spojrzał na przyniesiony dzienniczek i bezwiednie, w pośpiechu go podpisał. Chłopiec był zasmucony i było mu żal, że rodzice go lekceważą. 10. Ludeczka Raz zapowiedziała wizytę przyjaciółka mamy wraz ze swoją córeczką. Mikołajek nie był tym zbytnio zachwycony, ponieważ nie lubił dziewczynek. Mama nakazała mu, by był grzeczny wobec gości. Dzieci po wypiciu herbaty i zjedzeniu ciasteczek poszły do pokoju Mikołajka. Doszło między nimi do kłótni, w której Mikołajek szarpnął dziewczynkę za warkoczyk, a ta z kolei kopnęła go w kostkę. Wtedy jednak do pokoju weszły obie mamy i udało im się uspokoić dzieci. Mamy poleciły im, by pooglądali sobie książeczki, a następnie wyszły z pokoju. Ludeczka jednak chciała bawić się samolotem. Chłopcu to się nie podobało, ale nowa koleżanka go zaszantażowała. Podczas zabawy samolot wylądował w ogródku i dzieci, mimo tego, że było zimno, poszły po niego. Na dworze zachciało im się pograć w piłkę. Niestety Ludeczka zbiła szybę w oknie garażu, bo Mikołajkowi nie udało się zatrzymać piłki. Chyba nie wierzył, że Ludeczka strzeli tak mocno. Za karę to Mikołajek nie dostał deseru, ale długo nie gniewał się na nową koleżankę i postanowił, że w przyszłości się z nią ożeni. 11. Witamy pana ministra Dyrektor obwieszcza wszystkim, że absolwent szkoły – pan minister odwiedzi niebawem ich placówkę. Dzieci zaczynają naukę „Marsylianki” (hymn Francji). Najmłodszym nie idzie to zbyt dobrze, dlatego oni mają tylko udawać, że śpiewają. Euzebiusz, Ananiasz i Mikołajek otrzymują polecenie wręczenia gościowi kwiatów. Chłopcy obawiają się, że przyczepi im się kolorowe kokardki lub ubierze na biało, czerwono i niebiesko. Tak zażartował pan dyrektor. Kiedy podczas próby chłopcy wręczają dyrektorowi miotełki przyniesione przez Rosoła, niespodziewanie Gotfryd przypomina o stroju dla chłopców. Początkowo robi się wesoło, ale potem znów pojawia się pewna obawa. W końcu udało się dobrze ugościć ministra, a niesforni chłopcy musieli siedzieć w pralni pod kluczem. 12. Palę cygaro Mikołajek wreszcie siedzi sobie w ogródku. Przychodzi po niego Alcest, który chce wyciągnąć go, by gdzieś się zabawić. Jest przy tym bardzo tajemniczy. W końcu wychodzi na jaw, że ma cygaro. Mikołajek nie wie co mieliby z nim zrobić. Alcest tłumaczy mu, że najzwyczajniej mogliby je zapalić, jednak Mikołajka nie za bardzo to przekonuje. Obawia się, że rodzicom, by się to nie spodobało. Kolega usiłuje go przekonać, że tego rodzice na pewno nigdy im nie zabronili. W końcu Mikołajek przystaje na ten odważny pomysł. Problemem okazał się jednak brak zapałek, a nie mogli o nie nikogo poprosić, gdyż z całą pewnością nikt, by im ich nie dał. Poszli więc do sklepu, ale pani nie chciała im sprzedać zapałek i nazwała ich łobuziakami. Już mieli wrócić do domu, kiedy ujrzeli na ulicy pudełko, a w nim tylko jedną zapałkę. Szczęśliwi poszli więc w swe ulubione miejsce, a tu stał tylko stary samochód bez kół i silnika. Chłopcy wsiedli do niego i zaczęli odpalać cygaro, a potem się nim zaciągać. Nie mieli jednak wprawy, męczył ich kaszel i było im niedobrze. W końcu postanowili przerwać zabawę. W domu mama zaniepokoiła się tym, że Mikołajek jest bardzo blady. Chłopiec powiedział, że to od dymu, z tym, że nie zdradził od jakiego. A ponieważ w tym czasie tata Mikołajka palił fajkę, mama bardzo się zdenerwowała i zabroniła mu tego robić przy dziecku. 13. Tomcio Paluch Dyrektor właśnie ma odejść na emeryturę. Na tę okazję w szkole przygotowana zostanie wielka gala. Starsze dzieci będą tańczyć i uprawiać gimnastykę, a tymczasem Mikołajek wspólnie z kolegami mają przygotować sztukę „Kot w Butach”. Robi się zamieszanie – dzieci kłócą się o to kto ma kim być. Kilku kolegów obraża się i stoi w kącie, a rola kota przypada w końcu w udziale samemu Mikołajkowi. Próba okazuje się katastrofą, gdyż Alcest dosłownie zrozumiał swoje zadanie suflera i bez przerwy powtarzał kwestię Ananiasza, plując mu przy tym biszkoptami w okulary. Wywiązuje się też bójka między Rufusem, a Mikołajkiem. Pani ucisza klasę i oznajmia koniec próby. Mówi uczniom, że z powodu takiego zachowania nie wystąpią przed dyrektorem. Dzieci uważają, że w ten sposób nauczycielka chce ukarać dyrektora. 14. Rower Mikołajek bardzo chciałby mieć rower. Tata jednak jest temu przeciwny, gdyż uważa, że chłopcy w jego wieku za bardzo szaleją na rowerze. W końcu ulega jednak błaganiom syna i wyraża zgodę pod warunkiem, że Mikołajek będzie w pierwszej dziesiątce z arytmetyki. Warunek ten udaje się spełnić, a tata Mikołajka nie wie, że sprawdzian pisało tylko 11 chłopców, bo reszta zachorowała. Mikołajek dostaje upragniony rower. Kiedy tata, chcąc pokazać swe umiejętności wsiada na pojazd, nagle ni stąd ni zowąd ukazuje się pan Bludért, który śmieje się z wyczynów sąsiada. Panowie się przedrzeźniają, a tymczasem Mikołajek nie może się doczekać wejścia na rower. Okazuje się jednak, że urażony ojciec zamierza ścigać się z sąsiadem. Pan Bludért przemierza trasę w dziewięć i pół minuty, podczas gdy tata Mikołajka znika gdzieś na 15. Potem wychodzi na jaw, że wpadł w kubły na śmieci i wykrzywił kierownicę. Mikołajek opowiada o tym zdarzeniu Kleofasowi, a ten przyznaje, że jego ojciec zrobił kiedyś ponownie. Chłopcy są więc przekonani, że wszyscy tatusiowie są tacy sami. 15. Zachorowałem Mikołajek, po zjedzeniu mnóstwa słodyczy i cukierków, w nocy się rozchorował. Lekarz nakazał mu leżeć w łóżku i zastosować dietę. Chłopca odwiedził Alcest. Przyniósł ze sobą pudełko czekoladek, ale mama Mikołajka oznajmiła mu, że jej synek nie może tego jeść. Chłopak niegrzecznie odpowiedział, że „to przecież nie dla niego”. Mikołajek miał jednak ogromną ochotę na słodycze. Oczywiście chłopcy jak zwykle pobili się i musiała interweniować mama Mikołajka. Była bardzo zła, że chłopcy wymiętosili i pobrudzili czekoladą pościel. Tego dnia Mikołajek miał jednak również i inne przygody. Chłopiec zaczął czytać książeczkę o niedźwiadku. Po chwili poczuł głód i poszedł do kuchni, by samemu coś sobie przygotować. Nie chciał wołać mamy, bo prosiła o to, by jej nie przeszkadzać. Kiedy otworzył lodówkę, nagle usłyszał groźne: „Mikołaju…” i wszystkie produkty wypadły mu z rąk. Przy okazji ochlapał się mlekiem i kremem z ciastek. Mama musiała go więc przebrać, ale on obiecał, że już będzie grzeczny. Niestety również i później napsocił, gdyż wziął ważne notatki taty i wymalował na nich okręty, samoloty i samochody. Ponadto używał przy tym pióra, z którego wyciekał atrament i znów się pobrudził (tym razem mama zmieniła mu ubranie na starą koszulę taty, bo pidżamy już się skończyły). Wieczorem ponownie przyszedł pan doktor. Oznajmił, że chłopiec jest już zdrowy, ale teraz to jego mama potrzebuje odpoczynku. 16. Świetnieśmy się bawili Alcest wpada na pomysł, by tego dnia nie iść do szkoły. Mikołajkowi nie za bardzo to się podoba, ale w końcu się zgadza. Kiedy już są w miejscu oddalonym od tatusiów, mamuś i inspektorów, zastanawiają się, jak zorganizować sobie czas. Na kino nie mają wprawdzie pieniędzy, ale i tak tam idą, by pooglądać sobie chociaż zdjęcia. Potem chodzą bez celu po mieście, przeglądają się w wystawach sklepowych, robiąc różne śmieszne miny. Wreszcie udają się na swój ulubiony plac. Mikołajek żałuje, że nie jest w szkole, ale kolega stwierdza, że sam chciał iść na wagary. Jak zwykle sprzeczka kończy się bójką. Zaczyna padać deszcz. Chłopcy znajdują schronienie pod daszkiem wystawy zegarmistrza i czekają tu na odpowiednią godzinę, by wrócić do domu. W domu mama stwierdza, że Mikołajek jest blady. Pozwala mu pozostać jutro w domu, jednak chłopiec woli pójść do szkoły. Jest to poniekąd dziwne, ale przecież trzeba mieć co opowiadać kolegom. 17. Idę z wizytą do Ananiasza Mikołajek ma ochotę pobawić się z kolegami, ale mama zachęca go, aby poszedł odwiedzić wzorowego ucznia – Ananiasza. Chłopcu to się nie podoba, ale nie ma wyboru. Wystrojeni chłopcy, nieszczególnie siebie lubiący, jedzą najpierw pyszny podwieczorek. Potem idą do pokoju Ananiasza. Chłopak proponuje rozwiązać zadanie z wanną, ale Mikołajek o wiele bardziej woli prawdziwą wannę i zaczynają zabawę w statki (chłopcy robią je z kartek książek Ananiasza). Potem bawią się też globusem, który okazuje się świetnym materiałem na piłkę. Wymyślają też najlepszą (bo pożyteczną) grę, z której można nauczyć się chemii. Robienie doświadczeń kończy się jednak wybuchem butelki. Wtedy do akcji wkracza mama Mikołajka i mama Ananiasza. Chłopcy porządnie obrywają za swe zachowanie. Mikołajek co prawda chciałby jeszcze kiedyś odwiedzić kolegę, ale jego mama najwyraźniej już tego nie chce. 18. Pan Bordenave nie lubi słońca Mikołajek jest zaskoczony tym, że pan, który pilnuje ich podczas przerw, nie lubi słońca. W ogóle tego nie rozumie. Przecież tak cudownie bawić się w policjantów i złodziei na palcu. To, że ktoś oberwie przy tym w nos, czy straci bułkę, to już zupełnie inna sprawa. Dzieci kochają te zabawy, mimo że później często za karę muszą stać w kącie. Mikołajek przez przypadek trafia pana Bordenave piłką w głowę. Usprawiedliwia się tym, że nie chciał tego zrobić, ale mimo to kara i tak go nie ominie. Okazuje się, że jak zwykle doniósł na niego nie kto inny jak Ananiasz. Znów dochodzi do bójki ze starszakami z powodu piłki, w którą chciałyby pograć także młodsze dzieciaki. Tymczasem pan Bordenave idzie z Alcestem i Ananiaszem do gabinetu lekarskiego. Wracając, potyka się na bułce z dżemem, pozostawionej przez Alcetsa. Mikołajek nadal nie rozumie co takiego złego jest w słonecznej, pięknej pogodzie. 19. Uciekłem z domu Mikołajek, nie rozumiejąc jak można go upominać za rozlanie atramentu na dywan, postanawia uciec z domu. Pakuje więc najpotrzebniejsze rzeczy i wychodzi. Spotyka po drodze Alcesta i pyta go czy nie miałby ochoty uciec razem z nim. Ten nie daje się przekonać, gdyż jego mama szykuje mu w domu pyszną kolację. Potem Mikołajek zjawia się też w domu Kleofasa, aby pożyczyć od niego rower. Wie doskonale, że kolega jest chciwy i łasy na pieniądze. W sklepie z zabawkami Mikołajek usiłuje sprzedać autko i kolejkę, które ze sobą zabrał. Niestety to mu się nie udaje. Ostatecznie z powodu tych przygód Mikołajek spóźnia się na kolację, a jego mama bardzo się denerwuje. Chłopiec postanawia uciec dopiero jutro. Plan wydarzeń 1. Fotograf usiłuje zrobić zdjęcie w klasie Zniecierpliwiony fotograf Zabawa w kowbojów w domu Zabawa taty z sąsiadem - panem Przedstawienie Rosoła – wychowawcy Ananiasz próbuje wejść w rolę Przygotowania do gry w Alcest zapomniał Wizytacja w Mikołajek przyprowadza do domu psa – Dżodżo – nowy kolega w klasie Bukiet kwiatów dla Ludeczka – nowa koleżanka Mikołajek z Alcestem palą Mikołajek prosi tatę o Wyścig taty i pana Choroba Mikołajka z Wagary Mikołajka i Odwiedziny u Pan Bordenave, który nie lubi Nieudana ucieczka z domu. Rozwiń więcej PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacjiCechy literatury dziecięcej w cyklu książek o Mikołajku * - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów. Cechy literatury dziecięcej w cyklu książek o Mikołajku Rene Gościnnego Twórcą cyklu książek o Mikołajku jest znany francuski humorysta polskiego pochodzenia Rene składa się z pięciu części: Mikołajek Rekreacje Mikołajka Wakacje Mikołajka Mikołajek i inne chłopaki Joachim ma kłopoty Głównym bohaterem, a jednocześnie narratorem jest dziesięcioletni Mikołajek, który podobnie jak niemal każdy chłopiec w jego wieku nie przesadza w nauce, a szkołę ledwie toleruje. Nauczycielka napisała o nim w szkolnym dzienniczku: "Uczeń bardzo żywy, często roztargniony. Mógłby się uczyć lepiej." Chłopiec jest bardzo przywiązany do swojej klasy i szkolnych kolegów. Bez nich nie wyobraża sobie życia. Jest przyjacielski i sympatyczny, pogodny, zadowolony z siebie i ze świata. Tematykę utworu stanowią perypetie szkolne, domowe oraz wakacyjne Mikołajka. Uniwersalność konfliktów przedstawiona w utworze decyduje o tym, że i dla dzisiejszego czytelnika szkoła, do której ponad pól wieku temu uczęszczał Mikołajek, okazuje się bardzo podobną do współczesnej. Szczególną zaletą Mikołajka jest fakt, że kolejność czytania jest dowolna, bo tak naprawdę nie możemy ustalić, która część jest pierwsza, a która ostatnia. Akcja książki jest bardzo dynamiczna, a jednocześnie bardzo prosta. Występuje wiele dialogów i typowych dla dzieci form opisu wyglądu postaci (opis Ludeczki) czy przedmiotów (opis roweru). Życie toczy się bardzo wartko, wydarzenie goni wydarzenie i trudno zatrzymywać się nad czymś dłużej, rozmyślać czy rozpaczać. Zdarzyło się, że w sytuacji, kiedy wypadki potoczyły się nie po myśli małego bohatera, kiedy już nie mógł nic na to poradzić płakał. Mikołajka stale spotykały niezawinione przykrości i niespodziewane przygody. Nie mając życiowego doświadczenia, nie bywał ani ostrożny, ani przewidujący. Ze swoimi kumplami nie rozstawał się, zawsze byli razem. Różne temperamenty chłopców i ich upodobania powodowały ciągle starcia i bijatyki. Tylko dorosłym wydawały się one niestosowne, dla chłopców były naturalnym sposobem bycia. Mikołajek sam opisuje swoje przygody i na wszystko patrzy ze swojego punktu widzenia. Świat w oczach dziesięciolatka w zestawieniu z rzeczywistością bywa zabawny, dlatego tak często śmieszy czytelnika sposób opisywania przez dziecięcego narratora postaci i sytuacji. Oto jak przedstawia Mikołaj swoich kolegów z klasy: "Gotfryd ma strasznie bogatego tatę, który kupuje mu wszystko co zechce, przynosi stale do szkoły różne fantastyczne rzeczy, ale to straszny kłamca i wygaduje niestworzone rzeczy" "Ananiasz jest pierwszym uczniem w naszej klasie, a także pieszczoszkiem naszej pani, my go za bardzo nie lubimy, ale nie możemy go przetrzepać, ile razy chcemy, przez to że nosi okulary" "Alcest to mój przyjaciel, jest gruby i bardzo lubi jeść, zawsze coś wcina i ciągle ma brudne ręce" "Rufusa tata jest policjantem, dlatego przynosi do szkoły gwizdek" Komizm postaci ujawnia się również w opisie wyglądu i zachowaniu dorosłych (wychowawca Dubon, pan Lauternau). W utworze znaleźć można również wiele przykładów komizmu sytuacyjnego (przygoda z kijankami, wspólne plażowanie, historia prezentu urodzinowego dla nauczycielki czy heca z walizką). Niektóre z nich zawierają elementy grozy (przygoda z nosem).Humor słowny towarzyszy czytelnikowi niemal na każdej stronie. Często występują tak bardzo lubiane przez dzieci powtórzenia ( "Ale z niego głupek", "Kiedy będę duży", "Ananiasz, pierwszy uczeń i pieszczoszek naszej pani") i wyliczanki. Książka napisana jest napisana bardzo przystępnym i zrozumiałym dla dzieci językiem, zbliżonym do naturalnego sposobu wypowiadania się dzieci. Czasami wplecione są w tekst wyrazy trudniejsze, których znaczenie dokładnie wyjaśnia narrator, używając wyrażeń i zwrotów znanych małemu czytelnikowi. Mikołajek często używa przezwisk nie tylko w stosunku do swoich kolegów, ale również do nauczycieli. Nazwanie wychowawcy Rosołem wyjaśnia w następujący sposób: "on ciągle mówi: Spójrzcie mi głęboko w oczy, a na rosole są oka. Ja z początku nie mogłem się w tym połapać, ale starsze chłopaki mi to wytłumaczyli." Chłopcy często posługują się na lekcjach tajnym szyfrem, by nauczyciele nie wiedzieli o czym rozmawiają. Wiele powiedzonek używanych przez bohaterów książki spotykamy również w dzisiejszym żargonie uczniowskim ("Gazem się ubieramy", "Dał mu fangę w nos", "Bo oni są patałachy"). Czytając Mikołajka dzieci otrzymują wskazówki, jak można przyjemnie i pożytecznie spędzać wolny czas (gra w piłkę, golfa, gry planszowe, łowienie ryb, zbieranie znaczków). Zabawy, jakie urządza Mikołaj z kolegami, również wśród dzisiejszych dzieci cieszą się ogromnym powodzeniem (Indianie, kowboje, detektywi). Mikołajek to zbiór porad także dla rodziców wychowujących dzieci. Dorośli często nie zdają sobie sprawy z tego, że ich własne kłopoty oddalają ich od problemów dzieci, które powinny być traktowane poważnie i życzliwie, a nie jak mało istotne dziecięce bzdury. Często zdarza się, że rodzice i nauczyciele swym postępowaniem sami doprowadzają do konfliktów. Po przeczytaniu książki rodzice uświadamiają sobie na przykład, że nie wolno do własnego dziecka zwracać się pieszczotliwie, gdy ono przebywa w towarzystwie rówieśników ("Króliczku, zaśpiewaj nam piosenkę o krasnoludkach"). Mikołajek, podobnie jak jego koledzy, miał swoje zdanie o dorosłych. Nie są oni doskonali, jak się chcieli przedstawiać. Dzieci doskonale znały ich słabości i zmartwienia. Mimo że Mikołajek czasami z delikatną kpiną opisuje zachowania dorosłych, to niekiedy było mu żal pani nauczycielki, mamy czy taty. Oprócz walorów poznawczo-dydaktycznych książka posiada jeszcze jeden "walor smakowy". Bardzo często czytamy o pysznym jedzeniu (desery, czekoladki, bułki z dżemem). Bohaterami wielu zdarzeń, w których uczestniczy Mikołajek są tak lubiane przez dzieci zwierzęta (pies Reks, kijanki). W cyklu książek o Mikołajku nie zabrakło tak charakterystycznych dla literatury dziecięcej ilustracji. Wykonał je znany francuski rysownik Jean Jaques Sempe. Stanowią one ciekawe uzupełnienie opisywanych zdarzeń. Są niezwykle sugestywne i z łatwością trafiają do czytelnika. Mimo że Rene Gościnny napisał "Mikołajka" we wczesnych latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, książka nadal nie straciła swej aktualności i oryginalności. Przedstawione w niej zdarzenia i sytuacje z życia rodzinnego czy szkolnego znane są również współczesnym dzieciom. Dla dzieci żyjących na początku XXI wieku, zauroczonych komputerami, wirtualną rzeczywistością, jest to wspaniała lektura, która dostarczy im wielu niezapomnianych wrażeń. Dzieci, niezależnie od epoki w której żyją, zawsze silnie przeżywają rodzinne spory, kłótnie z rówieśnikami, szkolne niepowodzenia. W Mikołajku odnajdują więc z całą pewnością przyjaciela, który pomoże im zrozumieć różne życiowe sytuacje. Wierzę, że Mikołajek podobnie jak Kubuś Puchatek, Muminki czy Pipi Pończoszarka będzie bawił i uczył jeszcze wiele pokoleń dzieci na całym Michalak Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych: X Zarejestruj się lub zaloguj, aby mieć pełny dostępdo serwisu edukacyjnego. zmiany@ największy w Polsce katalog szkół- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> (w zakładce "Nauka"). Publikacje nauczycieli Logowanie i rejestracja Czy wiesz, że... Rodzaje szkół Kontakt Wiadomości Reklama Dodaj szkołę Nauka Jak to zrobić? Staram się znaleźć odpowiedź na to pytanie mniej więcej od momentu, w którym skończyłam szkołę. Dlaczego nikt nie przygotował mnie na to, że to będzie takie trudne? Przecież to pytanie może zostać bez odpowiedzi jeszcze przez wiele lat. To, że otrzymałam dowód osobisty nie oznacza, że wiem co mam robić... To bardzo frustrujące. W jaki sposób w ogóle mam zacząć? A może zacząć od znalezienia pracy i wszystko samo się potoczy? No właśnie nic. To, że zarabiam te swoje marne grosze nie pomaga mi wpaść na dalszy trop dorosłego życia, a nawet bardziej mnie dołuje. Prawdobodobnie dlatego, że moje zajęcie, choć samo w sobie jest satysfakcjonujące i mogłabym powiedzieć, że na prawdę lubię, to co robię, to niestety nie przekłada się na zarobki, nie wspominając już o jakichkolwiek perspektywach. Co z tego, że robię coś co sprawia mi przyjemność, skoro nie pozwala mi to na uniezależnienie się? Powinnam znaleźć lepiej płatną pracę, choć prawdopobodnie wiązałoby się to z pracą za biurkiem lub czymś innym, równie monotonnym i mało satysfakcjonującym. Myśl o chodzeniu umęczonym do miejsca pracy tylko dlatego, że pracować trzeba, bo inaczej wszystko szlag trafi jest okropna. To wszystko to błędne koło. Zawsze jednak chodzi o pieniądze. A pieniądze = przyszłość. Jakakolwiek przyszłość, przynajmniej niedaleka. Trzeba zacząć myśleć przecież o przyszłości poważnie. Jak nie teraz, to kiedy? Nikt tego nie zrobi za mnie, za nas. Istnieje w moim życiu coś takiego jak my, para, związek dwóch osób. Niestety nie może się to na razie przerodzić w coś innego, przejść na inny etap. Dlaczego? Bo pieniądze. No bo jak tu zacząć życie razem, jeżeli nie możemy sobie pozwolić nawet na wynajem wspólnego mieszkania, nie mówiąc już o zakładaniu rodziny. Choć jesteśmy jeszcze młodzi i mamy czas na zakładanie rodziny w "pełnym" jej wymiarze, to przecież chodzi mi to po głowie. I zastanawiam się często, jak do tego dojdziemy, co zrobić, żeby kiedyś było nam wspaniale, skoro dziś przyszłość rysuje się marnie? Jak wybrnąć z martwego punktu? Moi rodzice w moim wieku byli już po ślubie i mieli dziecko. Myśląc o tym wpadam tylko w coraz większy dołek. Jak im się to udało? Mieli super szczęście czy po prostu kiedyś było lepiej, łatwiej? Czemu dziś nie jest tak, jak było dawniej? Bardzo dużo pytań, niewiele odpowiedzi, a w głowie ciągle mętlik. Jak wejść w dorosłe życie? Jak to się robi?

jak mikołajek wyobrażał sobie dorosłe życie