W konsekwencji, od dnia wejścia w życie ustawy, czyli od 18 kwietnia 2020 r., nie jest wymagane przedłożenie zaświadczenia lekarza sądowego o niezdolności do stawienia się na wezwanie lub zawiadomienie sądu - wyjaśnia adwokat Baszuk. Podkreślił też, że obowiązek stawiennictwa świadka na wezwanie sądu (tu wątpliwość, czy Izba Pismo z sądu wysłane na niewłaściwy adres. W wirze dużego obciążenia pracą w wydziałach sądów cywilnych oraz ilości prowadzonych spraw zdarza się – wcale nierzadko -, że etap badania zgodności podawanych przez stronę powodową danych adresowanych pozwanego jest pomijane. Wówczas korespondencja sądowa wysyłana jest na dane 2) w toku postępowania - w sądzie spadku. Od wniosku o odebranie oświadczenia o przyjęciu lub odrzuceniu spadku pobiera się opłatę stałą w wysokości 100 zł (art. 49 ust. 1 pkt 4 u.k.s.c.). LEX Navigator. Procedury prawne pokazane w formie interaktywnych schematów, dzięki którym sprawdzisz, jak krok po kroku przebiega postępowanie Ugoda zawarta przed sądem zostaje wpisana do protokołu rozprawy lub posiedzenia. Temu zabiegowi zawdzięczamy absolutne dochowanie wymagań dotyczących formy jej zawarcia. Tak jak już wspomniałam à propos ugody umownej – choć zasadą ogólną tejże jest brak wymogów dotyczących formy szczególnej jej zawarcia, może wymóc ją Jeżeli dziecko jest chore, leczy się przewlekle należy wykazać to – udowodnić przez przedłożenie faktur imiennych na leki, ponoszenie kosztów wizyt lekarskich, zaświadczenia lekarskie. Na ponoszone okoliczności w zakresie ponoszonych wydatków na potrzeby dziecka – strona powodowa będzie również przesłuchiwana przed Sądem. W złotych czasach, przed wydarzeniami z „Domu z papieru”, Berlin i jego zdolny gang zbierają się w Paryżu, żeby zaplanować jeden z najambitniejszych skoków w historii. The Crown Ten inspirowany faktami serial fabularny opowiada o królowej Elżbiecie II oraz wydarzeniach z życia politycznego i prywatnego, które wpłynęły na jej . Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska: Ostatnio głośno się zrobiło o tzw. rozwodach kościelnych, bo nieważność małżeństwa kościelnego uzyskali Marta Kaczyńska czy Cezary Pazura. Proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa wygląda inaczej niż proces cywilny. A co więcej - każdy sąd diecezjalny wymaga nieco innych dokumentów. Czy stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego jest trudniejsze niż rozwód cywilny? Michał Poczmański: W procesach kościelnych nie ma rozpraw, a jedynie indywidualne przesłuchania w sądzie. Reszta to wymiana pism pomiędzy sądem, a stronami procesu. Prawo kanoniczne i państwowe mają wspólne początki w prawie rzymskim, ale współcześnie bardzo wiele je różni. Na pewno trzeba mieć świadomość, że proces kościelny wygląda zupełnie inaczej niż postępowanie cywilne w sądach powszechnych. Obowiązuje tu prawo kanoniczne, które w większości jest skodyfikowane (Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku), ale część przepisów znajduje się w innych dokumentach, np.: Mitis Iudex Dominus Iesus z 2015 roku, czy Dignitas connubii z 2005 roku. Czasami spotykam prawników cywilnych w sądzie kościelnym, którzy są na przykład stronami procesu lub świadkami. Z góry zakładają, że sobie poradzą ze wszystkim, bo mają doświadczenie z sądów powszechnych, jednak rzeczywistość jest szybko weryfikowana. Okazuje się, że każdy sąd diecezjalny wymaga nieco innych dokumentów na przykład przy składaniu skargi powodowej. Więc już w pierwszym kroku pojawiają się problemy wynikające z niewiedzy i zaskoczenia. Czytaj w LEX: Proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa kanonicznego > Czyli proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa jest trudniejszy? W porównaniu do procesu rozwodowego jest zdecydowanie inny. Nie chodzi tu o winę tej czy innej strony, a o dojście do prawdy obiektywnej. Jest to proces kościelny, więc są tu inne priorytety. W Kościele katolickim mówi się, że salus animarum suprema lex - zbawienie dusz jest najwyższym prawem. Tym powinni się kierować wszyscy uczestnicy postępowania, także adwokaci. Czytaj: Unieważnienie małżeństwa kościelnego może oznaczać zakaz zawarcia kolejnego>> Poza tym mogę powiedzieć, że tak jak w prawie państwowym, tak samo w prawie kanonicznym mamy wiele zawiłości, niuansów. Są również wyjątki i orzecznictwo Trybunału Roty Rzymskiej, które jest wskazówką dla kanonistów, jak orzecznictwo Sądu Najwyższego dla prawników cywilnych. Jak wygląda stwierdzenie nieważności małżeństwa krok po kroku? Pierwszym krokiem jest oczywiście przygotowanie skargi powodowej i złożenie jej we właściwym miejscowo sądzie kościelnym. Tu jest najwięcej podobieństw do procesu cywilnego. Po przyjęciu skargi przez sąd jej kopia jest wysyłana do strony pozwanej, aby mogła ona zapoznać się z zarzutami i odnieść się w swojej replice. Potem zaczyna się już proces właściwy. Małgorzata Winiarczyk-Kossakowska, Czesław Janik, Paweł Borecki Sprawdź POLECAMY Zaczynamy od przesłuchania stron. Zarówno mąż, jak też żona stawiają się na osobne terminy i zeznają bez udziału drugiej strony. Na sali mogą być obecni sędziowie, notariusz i ewentualnie adwokat kościelny. Obrońca Węzła Małżeńskiego przygotowuje wcześniej pytania do strony, a notariusz zadaje je stronom. Dodatkowe pytania może również zadać adwokat kościelny. Odpowiedzi są zapisywane do protokołu. Strona na zakończenie przesłuchania podpisuje protokół. Niestety nie ma możliwości, aby strona otrzymała kopię protokołu. Wszystkie dokumenty muszą pozostać w siedzibie sądu. Przesłuchanie świadków wygląda podobnie. Również pytania przygotowuje Obrońca węzła małżeńskiego. Tu także nie ma stron, może być za to adwokat kościelny, który także może zadawać swoje pytania. Przesłuchania trwają od 60 minut do nawet 2 godzin. Wszystko w zależności od złożoności sprawy i ilości poruszanych wątków, a także sprawności zeznającego i protokolanta. Odpowiedzi osób przesłuchiwanych powinny być możliwie bogate w treści, tak, aby nie ograniczyć się do zdawkowych odpowiedzi. Dobrze jest przytoczyć przykłady konkretnych zachowań, które będą obrazowały całą sytuację zarówno przed ślubem, jak też po ślubie. Dobrze jest, gdy przesłuchiwane osoby posługują się datami – co ułatwia weryfikację materiału dowodowego i powoduje, że zeznania te mają większą wartość dowodową. Niestety niejednokrotnie sprawa jest prowadzona wiele lat po zawarciu małżeństwa, co znacznie utrudnia tę kwestię ze względu na brak w pamięci szczegółów sprawy. W toku procesu w większości przypadków bierze udział również psycholog lub seksuolog, który bada strony? Ważną czynnością procesową jest konsultacja z biegłym sądowym. Zwykle dotyczy ona kan. 1095 3˚ Kodeksu Prawa Kanonicznego, czyli niezdolności natury psychicznej do podejmowania istotnych obowiązków małżeńskich. Z tą podstawą prawną związanych jest 80-90 proc. wszystkich spraw prowadzonych w sądach kościelnych. Dlatego niemal w każdą sprawę zaangażowany jest biegły sądowy, który faktycznie najczęściej jest psychologiem. Czasami może być to w uzasadnionych przypadkach także psychiatra lub seksuolog. Jakie jest zadanie biegłego psychologa? Biegły sądowy, podobnie jak w procesach prowadzonych przed sądami państwowymi, ma wspomagać sędziego swoją wiedzą i doświadczeniem. W procesach o stwierdzenie nieważności małżeństwa często mamy do czynienia z uzależnianiami od alkoholu, narkotyków, seksu, a także z zaburzeniami osobowości, czy niedojrzałością emocjonalną. Biegły, po konsultacji przeprowadzonej z jedną lub z obiema stronami, może wydać opinię, czy faktycznie takie okoliczności miały miejsce, jakie miały natężenie, i w jakim stopniu wpływały one na małżeństwo. Opinia jest w jakimś stopniu wiążąca dla sędziego? Czy sędzia musi się na niej oprzeć? Nie. Sędzia ma pełną swobodę oceniania materiału dowodowego i orzekania. Wyrok może być odmienny od przedstawionej w sprawie opinii biegłego. Poza tym, w procesie możne wystąpić kilku biegłych, a ci nie muszą zgadzać się nawet sami ze sobą – trochę jak w procesach cywilnych. Czy jest swobodny dostęp do akt sprawy? Strona może zapoznać się z aktami sprawy, zobaczyć co zeznali świadkowie, co oświadczyła druga strona, jakie były dowody. Po publikacji akt można wnieść jeszcze wnioski dowodowe, jako odpowiedź na dotychczas zgromadzone akta sprawy. Jednak zwykle na tym kończy się proces dowodowy, czyli tzw. instrukcja sprawy. Czytaj w LEX: Pomoc prawna adwokata w uzyskaniu wyroku stwierdzającego, że małżeństwo zostało zawarte ważnie i nadal obowiązuje > Czy w procesie o stwierdzenie nieważności małżeństwa mamy coś na kształt mów końcowych? Mowy końcowe nie występują, bo już na tym etapie nie ma żadnych spotkań, rozpraw. Jednak można przygotować głos obrończy. Zwykle tę część rozpoczyna Obrońca węzła małżeńskiego – ktoś na kształt prokuratora, który z urzędu stoi na straży ważności małżeństwa. Przygotowuje on swoje uwagi, zbierając wszystkie argumenty za ważnością małżeństwa. Później strony, w odpowiedzi na te uwagi przedstawiają swoje głosy obrończe. Całość w formie jedynie pisemnej. Przypomnę tu, że mówimy cały czas o tym, co działo się w chwili zawierania małżeństwa. Mówimy o nieważności czynności prawnej, ale też sakramentu. Dlatego nieadekwatnym jest sformułowanie rozwód kościelny, czy unieważnienie małżeństwa. W tym procesie chodzi o to, czy małżeństwo było, czy go nie było. W rozwodach cywilnych mamy sytuacje, gdzie małżeństwo było ważne, ale strona lub obie strony nie chcą już, aby trwało ono dalej. Jest rozwiązywane. Czytaj w LEX: Kubalski Michał, Możliwość zawierania małżeństw przez osoby z niepełnosprawnością intelektualną - prawo polskie i kontekst międzynarodowy > Potem jest wydawany wyrok? Tak. Wyrok wydaje kolegium trzech sędziów, którzy głosują. Głosowaniem kieruje sędzia przewodniczący. Potem jeden z nich redaguje wyrok, który następnie jest przedstawiany stronom. Jeśli ani żadna ze stron, ani Obrońca węzła małżeńskiego nie odwoła się od niego, czyli nie wniesie apelacji, wtedy sprawa jest zakończona. Wyrok może być za ważnością małżeństwa, negatywny, albo pozytywny, za nieważnością małżeństwa. Ponieważ w większości spraw mamy do czynienia z kilkoma tytułami potencjalnej nieważności, warto dodać, że już jeden tytuł rozstrzygnięty pro nullitate, czyli za nieważnością, powoduje, że małżeństwa nie było, nie zaistniało, a obie strony są stanu wolnego i mogą co do zasady zawrzeć związek sakramentalny w kościelne. Czytaj w LEX: Apelacja w prawie kanonicznym > Na wynik końcowy czeka się kilka lat? Proces trwa ok. 2-3 lata. Nie ma procesów za porozumieniem stron, które trwają kilka minut, ale też nie ma długich wieloletnich batalii sądowych, które trwają w nieskończoność. A jaka jest skuteczność rozwodów kościelny? Czy szanse są duże? Według oficjalnych statystyk kościelnych ok. 75 proc. spraw rozstrzyganych jest pozytywnie. Czytaj w LEX: Bzdyrak Grzegorz, Pieniactwo sądowe na przykładzie spraw toczących się przed Sądem Metropolitalnym w Lublinie > Małgorzata Winiarczyk-Kossakowska, Czesław Janik, Paweł Borecki Sprawdź POLECAMY Damian Redmer | Komunikacja i relacje Wg praktyki agentów CIA kluczem do rozpoznania tego czy ktoś kłamie, są odpowiednie dzięki nim ujawniają się kłamliwe zachowania, które mogą nam powiedzieć, że nasz rozmówca coś 3 typy pytań wykorzystują najczęściej agenci CIA i jak dzięki nim możesz dużo skuteczniej rozpoznać kłamstwo?Zapraszam do prezentacji. Znalazłeś w tym wartość?Podziel się i pomóż innym także znaleźć ten materiał:Zobacz również:PowiązaneNajnowszePopularneKomentarze (39): Średnio każdy człowiek mija się z prawdą przynajmniej raz dziennie. Część psychologów twierdzi nawet, że kłamiemy od 2 do 200 razy dziennie! Mogłoby się wydawać, że skoro kłamstwo jest zjawiskiem tak częstym, wychwycenie go będzie banalnie proste! Nic bardziej mylnego…Eksperymentalnie można wykazać, że tak naprawdę istnieje niewiele wskazówek umożliwiających bezbłędne rozpoznanie oszustwa. Co więcej, nawet Ci, którzy z racji wykonywanego zawodu powinni mieć do tego szczególne predyspozycje (sędziowie, policjanci), zwykle nie potrafią rozpoznać kłamstw lepiej niż zupełnie przypadkowa kilka mitów w tym temacie. Najpopularniejszy to ten, że o kłamstwie świadczą rozbiegane oczy. Wierzy w to aż 70% ludzi! Badania absolutnie tego potwierdzają. Co więcej, faktem jest, że psychopaci będący patologicznymi kłamcami opowiadają największe bujdy bez mrugnięcia okiem, patrząc prosto w oczy. Sami widzicie, że sama obserwacja nie umożliwia stwierdzenia, kto kłamie, a kto nie i absolutnie nie powinniśmy opierać na niej swoich jak z rozpoznawaniem kłamstw radzili sobie nasi przodkowie?Starożytni Hindusi stosowali tzw. „test ryżowy”. Byli przekonani, że oszustwu towarzyszy lęk, a lęk wstrzymuje wydzielanie śliny, więc kłamca nie będzie w stanie wypluć przeżutego ryżu, bo ten przyklei mu się do podniebienia. Taki tam prototyp wykrywacza metodę stosowały Kościół katolicki w szesnastym i siedemnastym wieku. Potencjalne czarownice poddawano „próbie wody”. Na czym taka próba polegała? Domniemaną czarownicę wiązano i wrzucano do rzeki, jeśli wypłynęła oznaczało, że jest czarownicą z krwi i kości (twierdzono, że woda, jest substancją tak czystą, że odpycha złe istoty). Czarownicę poddawano wtedy jakimś strasznym torturom, albo palono ją na stosie. Jeśli kobieta nie wypłynęła, było pewne, że czarownicą nie była, ale nic już nie dało się w jej sprawie zrobić. Czy katów i oskarżycieli to obchodziło? radzimy sobie dzisiaj?Wariograf, poligraf czy potocznie mówiąc, wykrywacz kłamstw monitoruje przewodnictwo skórne, ciśnienie krwi i oddech. Dane fizjologiczne mogą faktycznie dostarczyć użytecznych wskazówek. Ponieważ w pewnym zakresie pozwalają określić stan emocjonalny badanego. Programy w tv i filmy fałszują obraz rzeczywistości i przedstawiają badanie poligrafem jako coś błyskawicznego i prostego. Na krześle zwykle siedzi potencjalny kłamca, jest podpięty pod wariograf milionem małych kabelków, odpowiada na pytania, a gdy skłamie, maszyna szaleje! W rzeczywistości ten proces jest długi i skomplikowany. Ostatni etap, czyli ten podczas którego przeszkolony operator dokonuje szczegółowej interpretacji wykresu, trwa godzinami. Czy wariograf może się mylić?Interpretacja zapisu uzyskanego w wyniku badania wariografem jest z kilku względów niezwykle trudna. Należy pamiętać, że ludzie różnią pod względem aktywności fizjologicznej. Może się więc zdarzyć, że człowiek uczciwy, który obficie się poci, zostanie uznany za oszusta, a kłamcy, który poci się niewiele wszystko ujdzie na sucho. Żeby tego uniknąć każdy badany przechodzi tzw. Test Pytań Porównawczych. Pyta się o coś co jest bezpośrednio związane ze zdarzeniem np. „Czy ukradłeś pracodawcy 2000zł?”, a następnie zadaje się pytania kontrolne, które mają na celu sprowokowanie kłamstwa – „Czy kiedykolwiek skłamałeś w celu uniknięcia kłopotów?”. Niemal każdy w swoim życiu skłamał w takiej sytuacji, ale ktoś podłączony do wariografu i oskarżony o poważne przestępstwo nie przyzna się do tego. Właśnie dzięki pytaniom kontrolnym operator wariografu poznaje typowe reakcje fizjologiczne badanej osoby. I na ich podstawie może wnioskować, że skłamał, bądź jednak zdać sobie sprawę z tego, że wykres (uzyskany podczas badania) jest interpretowany przez człowieka. Nikt nie jest nieomylny, a operator wariografu jest narażony na mnóstwo pułapek i błędów. Największym jest chyba błąd konfirmacji, który wiąże się ze skłonnością do widzenia tego, czego się spodziewamy. Może też zdarzyć się, że winny będzie kłamał w żywe oczy i nie będzie przy tym odczuwał ani grama zaniepokojenia. Psychopaci na przykład, są niewrażliwi na strach i mogą „pokonać” wykrywacz kłamstw nawet w wysoce stresujących warunkach. Mimo tego, że obecne sądy rzadko dopuszczają „dowody” uzyskane z badania wykrywaczem kłamstw, to aż dwie trzecie Amerykanów uznaje to narzędzie za „rzetelny” lub „użyteczny” sposób wskazywania oszustów. Niestety albo stety możliwość skonstruowania niezawodnego wykrywacza kłamstw wciąż pozostaje domeną fantastyki naukowej. Dziś z racji tego, że jest Prima Aprillis możecie bezkarnie kłamać do Jak to z Wami jest, potraficie wykryć kłamstwo? Stawiacie na intuicje czy mimo wszystko na obserwacje zachowania? Zmarła nasza mama. Wraz z ojcem była współwłaścicielką mieszkania spółdzielczego własnościowego. Mama miała w kilku bankach zadłużenie. Siostra zgłosiła zgon do banków i ponoć odsetki już nie narastają. Powiedzieli, że teraz trzeba czekać na pismo z sądu, bo podobno banki zgłaszają o dział spadku. Jak to naprawdę wygląda, czy nie trzeba osobiście zgłosić do sądu o ustalenie spadkobierców i dział spadku? Drugi problem dotyczy ojca – alkoholika, to człowiek trudny. Razem z siostrą uważamy, że najlepszym rozwiązaniem byłaby sprzedaż mieszkania, aby ojciec nie zdążył go zadłużyć. Chcemy, aby nas spłacił, a sam kupił sobie mniejsze mieszkanie. Czyli zależy nam na instrukcji: jak przeprowadzić postępowanie spadkowe krok po kroku, aby otrzymać swoją część spadku zanim ojciec go roztrwoni? Chciałbym również wiedzieć, co z zadłużeniem bankowym, kto jest zobowiązany do spłaty i w jakich częściach? Kto może założyć sprawę spadkową? Przede wszystkim nie musi Pan czekać na to, aby to banki pierwsze zakładały sprawę spadkową po Pańskiej mamie. Może to równie dobrze zrobić Pan, jak i każdy z pozostałych spadkobierców. Przedstawię teraz czynności, jakie należy podjąć, aby uregulować sprawy spadkowe po Pana mamie. Po osobie zmarłej należy przeprowadzić: postępowanie spadkowe, czyli uzyskać potwierdzenie nabycia spadku po zmarłym, o czym poniżej w mojej odpowiedzi; dział spadku pomiędzy spadkobiercami. Przeprowadzenie postępowania spadkowego przed notariuszem I. U notariusza muszą stawić się wszyscy spadkobiercy ustawowi osobiście (czyli Pan, siostra i ojciec), wówczas notariusz sporządzi akt poświadczenia dziedziczenia. Obowiązkowym warunkiem przeprowadzenia postępowania spadkowego u notariusza jest osobiste stawiennictwo jednocześnie wszystkich spadkobierców. Inaczej niż w postępowaniu sądowym, nie ma tu możliwości, aby któryś ze spadkobierców działał przez pełnomocnika. Wykaz dokumentów niezbędnych do sporządzenia aktu poświadczenia dziedziczenia: akt zgonu spadkodawcy, numer PESEL spadkodawcy oraz ostatnie miejsce zamieszkania spadkodawcy (unieważniony dowód osobisty, zaświadczenie urzędu miejskiego/gminy), odpisy skrócone aktów urodzenia spadkobierców lub odpisy skrócone aktów małżeństwa spadkobierców, którzy zawarli związek małżeński i zmienili nazwisko, odpis skrócony aktu małżeństwa małżonka spadkodawcy (zamiast odpisu skróconego aktu urodzenia), testament spadkodawcy, jeśli taki jest. od 20 lutego 2011 roku zgodnie z treścią ustawy z dnia 26 czerwca 2009 roku o zmianie ustawy o księgach wieczystych i hipotece oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 2009 r. Nr 131, 1075) notariusze sporządzający akty poświadczenia dziedziczenia zawiadamiają sąd właściwy do prowadzenia księgi wieczystej o każdej zmianie właściciela nieruchomości, dla której założona jest księga wieczysta, w związku z powyższym na spadkobiercach ciąży obowiązek wskazania wszystkich nieruchomości, których właścicielem / współwłaścicielem / użytkownikiem wieczystym / współużytkownikiem wieczystym / uprawnionym / współuprawnionym był spadkodawca poprzez wskazanie numeru księgi wieczystej nieruchomości i sądu, który tę księgę prowadzi. Proszę liczyć się z tym, że notariusz zatrzyma złożone dokumenty. Po przedłożeniu wyżej wskazanych dokumentów wybranemu notariuszowi trzeba się umówić z tym notariuszem na termin dokonania poświadczenia dziedziczenia – zazwyczaj termin potrzebny notariuszowi na przygotowanie tej czynności nie przekracza kilku dni. Ponieważ zarejestrowany akt poświadczenia dziedziczenia ma taką samą moc prawną jak prawomocne postanowienie sądu o stwierdzeniu nabycia spadku, nie wymaga on dodatkowego czasu dla swej skuteczności – jest skuteczny od chwili zarejestrowania go przez notariusza w Rejestrze Aktów Poświadczenia Dziedziczenia (RAPD), co następuje bezpośrednio po jego sporządzeniu. Koszty związane z notarialnym poświadczeniem dziedziczenia zależą od liczby osób stających do aktu oraz od zakresu czynności dokonywanych przez notariusza i wynoszą za: protokół z otwarcia i ogłoszenia testamentu – 50 zł, protokół z przyjęcia lub odrzucenia spadku (jeżeli od dnia otwarcia spadku (śmierci spadkodawcy) nie upłynęło sześć miesięcy, chyba że oświadczenia tej treści zostały już przez spadkobierców uprzednio złożone) – 50 zł od każdej osoby składającej oświadczenie, protokół dziedziczenia – 100 zł, akt poświadczenia dziedziczenia – 50 zł, wypisy – w zależności od ich liczby oraz liczby stron (strona – 6 zł). W celu wyliczenia dokładnego wynagrodzenia notariusza za sporządzenie aktu poświadczenia dziedziczenia warto skontaktować się z konkretną kancelarią notarialną. Zobacz również: Jak założyć sprawę spadkową w sądzie? Postępowanie spadkowe przed sądem II. Droga sądowa Postępowanie spadkowe można przeprowadzić także w sądzie. Jest to droga znacznie tańsza od notarialnej, ale sprawy zwykle trwają dłużej. Wniosek do sądu o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłej mamie może wnieść każdy ze spadkobierców. Sądem właściwym jest sąd rejonowy ostatniego miejsca zamieszkania zmarłej. Wniosek taki powinien zawierać: imię, nazwisko i adres osoby składającej wniosek (wnioskodawca) oraz imiona, nazwiska i adresy potencjalnych spadkobierców ustawowych (uczestnicy postępowania); imię i nazwisko zmarłego, datę i miejsce (miejscowość) jego śmierci oraz jego ostatnie miejsce stałego zamieszkania; akt zgonu oraz inne akty stanu cywilnego wskazujące na pokrewieństwo ze zmarłym osób wskazanych we wniosku jako spadkobierców. Do wniosku należy dołączyć: odpis wniosku w tylu kopiach, ilu jest uczestników postępowania; odpis skrócony aktu urodzenia dla mężczyzn i kobiet niezamężnych; odpis skrócony aktu małżeństwa dla kobiet i mężczyzn zamężnych; odpis skrócony aktu zgonu spadkodawcy; oświadczenia o przyjęciu, odrzuceniu spadku lub zrzeczeniu się dziedziczenia (jeśli były składane). Do wniosku należy również dołączyć odpisy wniosku w ilości odpowiadającej liczbie uczestników postępowania. Odpisy aktów stanu cywilnego – muszą być nie starsze niż sprzed 3 miesięcy. Wniosek należy opłacić znakami opłaty sądowej lub przelewem w kwocie 50 zł. Cała procedura stwierdzenia nabycia spadku kończy się wydaniem przez sąd postanowienia o stwierdzeniu nabycia spadku, w którym zostają ustalone udziały poszczególnych spadkobierców w spadku. Sąd na tym etapie nie dzieli jeszcze spadku między spadkobierców, a jedynie ustala, kto jest spadkobiercą i w jakiej części dziedziczy. Są zatem do wyboru dwie drogi: notarialna albo sądowa. Postępowanie przed notariuszem jest droższe, ale wszystko można załatwić bardzo szybko, praktycznie w jeden dzień, natomiast postępowanie przed sądem jest tańsze, ale trwa dłużej. Ważne jest również to, że przed notariuszem muszą się stawić wszyscy spadkobiercy osobiście. Postępowanie o dział spadku Gdy już spadkobiercy będą w posiadaniu sądowego postanowienia o stwierdzeniu nabycia spadku lub notarialnego aktu poświadczenia dziedziczenia, wówczas mogą przeprowadzić dział spadku, w trakcie którego zostanie dokonany podział rzeczy wchodzących w skład spadku pomiędzy spadkobierców, jak również dokonają się pomiędzy nimi rozliczenia poniesionych wydatków na przedmioty spadkowe. Dział spadku można przeprowadzić albo umownie (wszyscy spadkobiercy zgadzają się na wspólny podział) albo w braku umowy o podziale zadecyduje sąd. Przeprowadzenie umownego działu spadku jest możliwe tylko w sytuacji, kiedy istnieje zgoda wszystkich spadkobierców co do dokonania działu spadku. Wszyscy spadkobiercy muszą się zgodzić co do warunków i sposobu działu. Jeżeli choćby jeden ze spadkobierców nie wyrazi zgody na dokonanie umownego działu spadku, zawarcie umowy nie będzie możliwe i sprawę rozstrzygnie sąd. Jeżeli uczestnicy zgodnie określą wartość przedmiotów wchodzących w skład spadku, sąd nie będzie ustalał wartości przedmiotów spadkowych. W przypadku sporu pomiędzy uczestnikami co do wartości poszczególnych przedmiotów spadkowych sąd powoła biegłego. Postępowanie o dział spadku toczy się w trybie nieprocesowym przed sądem spadku, tj. przed sądem rejonowym ostatniego miejsca zamieszkania spadkodawcy. Wniosek o dział spadku powinien dotyczyć całego spadku. Tylko jeśli istnieją ważne przyczyny, można ograniczyć postępowanie spadkowe do części spadku. Pod względem formy wniosek musi odpowiadać pozwowi, co oznacza, że powinien być sporządzony na piśmie i zawierać treści wymienione w art. 187 Kodeksu postępowania cywilnego. Należy w nim wskazać wszystkich uczestników postępowania tj. spadkobierców bądź ich następców oraz zapisobierców. Sąd może dokonać działu spadku na trzy sposoby: Przez podział fizyczny przedmiotów wchodzących w skład spadku, co oznacza, że poszczególne przedmioty zostają podzielone i przyznane spadkobiercom według wielkości ich udziałów w spadku. Jeżeli nie doprowadzi to do zniszczenia rzeczy, można również podzielić pojedynczą rzecz wchodzącą w skład spadku. W ramach tego podziału dopuszczalne jest ustalenie dopłat na rzecz niektórych spadkobierców, jeżeli nie da się podzielić spadku tak, aby wartość przedmiotów przyznanych spadkobiercą była równa udziałowi w spadku. Przez przyznanie niektórych przedmiotów ze spadku jednemu albo kilku spadkobiercom z ustaleniem obowiązków spłat na rzecz pozostałych spadkobierców lub bez takich spłat. Przez podział cywilny składników majątkowych, co oznacza sprzedaż majątku spadkowego i podział uzyskanych ze sprzedaży środków pomiędzy spadkobierców według wielkości ich schedy spadkowej. Jak zatem Pan widzi, po śmierci mamy w pierwszej kolejności musi zostać przeprowadzone postępowanie o stwierdzenie nabycia spadku. Z kolei w trakcie postępowania o dział spadku macie Państwo jako spadkobiercy praktycznie dowolność co do jego podziału. Jeżeli będzie między Wami zgoda, to sprawa powinna zakończyć się w miarę szybko. Może Pan wraz z siostrą np. przekazać swoje udziały w spadku, a co za tym idzie, również w mieszkaniu, na ojca, który następnie aktem notarialnym może to mieszkanie sprzedać i darować Panu i siostrze pieniądze. Z tym że dla lepszej ochrony Pana interesów radziłabym nie przekazywać swych udziałów w mieszkaniu na ojca, a po prostu po przeprowadzeniu postępowania o stwierdzenie nabycia spadku, gdy już sąd ustali Państwa udziały w spadku po mamie, sprzedać od razu mieszkanie, zawierając z kupującym umowę w formie aktu notarialnego. Wówczas będziecie wszyscy Państwo, czyli Pan, siostra i ojciec, musieli stawić się u notariusza wraz z kupującym, aby dokonać sprzedaży. Jeżeli macie Państwo zamiar sprzedać nieruchomość, to dział spadku nie jest potrzebny, byłby on wymagany tylko wówczas, gdybyście Państwo chcieli przekazać swoje udziały w spadku na rzecz np. tylko jednego spadkobiercy. Zobacz również: Jak rozpocząć sprawę spadkową? Spadek a zobowiązania bankowe spadkodawcy Co się tyczy zadłużenia Pana mamy w banku, to należy mieć na uwadze, że po śmierci danej osoby w skład spadku po niej wchodzą nie tylko aktywa, ale i pasywa, czyli długi. Państwo jako spadkobiercy będziecie zatem odpowiedzialni całym swoim osobistym majątkiem za długi zmarłej stosownie do wysokości udziałów, które macie w spadku. Skoro po Pana mamie dziedziczy Pan, siostra oraz ojciec, to każdemu przypadnie udział po 1/3 w spadku i w takiej też wysokości będziecie Państwo odpowiedzialni za spłatę długów zmarłej. Jeśli masz podobny problem prawny, zadaj pytanie naszemu prawnikowi (przygotowujemy też pisma) w formularzu poniżej ▼▼▼ 15 lutego 2014, 12:26 Ten tekst przeczytasz w 8 minut Shutterstock Fałszywe zeznania świadków to norma. To właśnie na nich często oparte są wyroki skazując. Każdego dnia przed salą rozpraw wszystkich polskich sądów czekają świadkowie, którzy doprowadzą do orzeczenia o winie za rozpad małżeństwa - niewinnego małżonka. Potwierdzą fakty, które w ogóle nie miały miejsca, albo dadzą alibi oszustowi. Klient na spotkaniu z adwokatem przedstawił spór, dokumenty, stanowisko. Zawarł umowę, podpisał pełnomocnictwo i wpłacił wynagrodzenie. Adwokat chce się już pożegnać, ale klient mówi, że jeszcze nie rozmawiali o jego świadkach. Adwokat macha lekceważąco ręką i mówi: mam własnych, sprawdzonych wielokrotnie. To tylko prawnicza anegdota, ale - niestety - jest w niej sporo prawdy. W efekcie sala sądowa, która powinna być miejscem realizowania procesu sprawiedliwości, staje się tego zaprzeczeniem. Jak choćby w głośnej w Kielcach sprawie, bulwersującej tym bardziej, że krzywoprzysięstwa dopuścili się stróże prawa. Czterech policjantów zostało ostatecznie skazanych na siedem miesięcy więzienia w zawieszeniu za składanie przed sądem fałszywych zeznań mających obciążyć jednego z kierowców - uczestnika kolizji samochodowej. Stróże prawa twierdzili, że to właśnie kierowca fiata ponosi winę za wypadek. Mężczyzna przekonywał z kolei, że nie złamał przepisów. Jego słowa zostały potwierdzone w innym postępowaniu, w którym został prawomocnie uniewinniony od zarzutu spowodowania stłuczki. Okazało się, że wjechał na skrzyżowanie na zielonym świetle, a nie – jak przekonywali sąd funkcjonariusze – na czerwonym. Przy okazji wyszło na jaw, że policjanci dwukrotnie składali przed sądem fałszywe zeznania. Minęli się z prawdą nie tylko co do zachowania kierowcy fiata, okazało się też, że sami naruszyli przepisy drogowe, co próbowali ukryć. Najczęstsze przestępstwo Taka sprawa nie jest żadnym ewenementem. Każdego dnia przed salą rozpraw wszystkich polskich sądów czekają świadkowie, którzy doprowadzą do orzeczenia o winie za rozpad małżeństwa – niewinnego małżonka. Spowodują też przyznanie opieki nad dzieckiem temu rodzicowi, który nie tyle daje lepszą gwarancję wychowania dziecka, ile raczej bardziej chce dopiec drugiej stronie. Potwierdzą fakty, które w ogóle nie miały miejsca, albo dadzą alibi oszustowi. Adwokat Jerzy Naumann, były prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury, uważa, że składanie fałszywych zeznań jest najczęściej popełnianym przestępstwem, choć nie znajduje to odzwierciedlenia w wyrokach w sprawach o krzywoprzysięstwo: rocznie zapada ich ok. 3 tys. (na ponad 408 tys. wszystkich skazań). – Liczba faktycznych przypadków zeznawania przez świadków nieprawdy jest jednak o wiele większa, niż to wynika z danych – wskazuje. Fałszywe zeznania, co podkreśla mec. Naumann, to ciężkie uchybienie powadze sądu i zamach na prawidłowość wyrokowania. – Dawniej ludzie unikali bycia świadkiem w sądzie. Dzisiaj nastawienie się zmieniło pod wpływem tabloidów, Facebooka oraz Twittera. Każdy wypowiada się o wszystkim, także o tym, o czym nie ma bladego pojęcia, albo o tym, o czym nie opowiada się nawet bliskim. A ponieważ prawie nigdy i nigdzie nie ponosi się odpowiedzialności za to, co się mówi, świadkowie czują się swobodnie. Znam sędziów i adwokatów, którzy twierdzą, że świadkowie w sądzie wyłącznie kłamią i ich zeznań w ogóle nie należy brać pod uwagę – mówi adwokat Andrzej Michałowski, były wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej. Te zeznania są jednak brane przez sąd pod uwagę, co więcej, bardzo często wyroki zapadają na podstawie zeznania jednego czy dwóch świadków, przy braku innych dowodów. Często zdarza się bowiem, że w sprawie występuje jedynie pokrzywdzony i sprawca. Słowo przeciwko słowu. – Dowód z zeznań świadków to podstawa w polskim procesie karnym. To właśnie na nim najczęściej sądy opierają wyroki – wskazuje dr Marcin Warchoł, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego. Podkreśla, że w prawie kanonicznym obowiązuje zasada wywodząca się z prawa rzymskiego: testis unus, testis nullus (co oznacza: jeden świadek, żaden świadek). Wyjaśnia jednak od razu, że zupełnie inny charakter postępowania przed sądem powszechnym wyklucza przeniesienie tej zasady. – Nie byłoby to nawet najlepsze rozwiązanie. Problemu opierania wyroków na kłamstwach nie powinno się jednak pozostawiać i należy szukać rozwiązania – podkreśla. Mecenas Jerzy Naumann przyznaje, że w procesach spornych, zwłaszcza cywilnych i rodzinnych, kłamstwa świadków są wręcz nagminne. Krzywoprzysięstwo jest też często obecne w procesach karnych. – Najbardziej rozpowszechnioną formą złożenia fałszywego świadectwa jest ucieczka w niepamięć. W sukurs idzie tu stale wydłużający się czas trwania procesów. Odpowiedź „nie pamiętam” jest najbezpieczniejszą drogą złożenia fałszywego zeznania. Drugą formą jest zatajenie znanej świadkowi prawdy o faktach. To zaś jest traktowane przez prawo karne na równi ze świadomym zeznaniem nieprawdy, które jest trzecią postacią dopuszczenia się tego typu przestępstwa – wylicza. I tłumaczy, że w modelu procesu, w którym rola w ustalaniu prawdy przypada sędziemu, każda z tych wymienionych form może być ograniczona, o ile sędzia dysponuje odpowiednim doświadczeniem oraz osobowością. Wprawnie odbierając zeznania, potrafi tak poprowadzić grę ze świadkiem, że albo ten zrezygnuje z kłamstwa, albo zostanie na oszustwie przyłapany. Mamy jednak do czynienia z odejściem od wspomnianego modelu na rzecz pełnej kontradyktoryjności (modelu, w którym rola sędziego jest bierna, ogranicza się do roli arbitra rozstrzygającego spór, aktywność zaś w zakresie dowodzenia spada zaś na strony – aut.). – Niestety wdrażany model nie wyposaża adwokatów i prokuratorów w instrumenty pozwalające na zdobywanie materiału mogącego skutecznie wykazać, że przesłuchiwany w sądzie świadek zeznał nieprawdę – zwraca uwagę mec. Naumann. – Trzeba jasno powiedzieć: fałszywe zeznania są zjawiskiem uniemożliwiającym wymierzanie sprawiedliwości. I rośnie skala tego zjawiska. Pouczenie o obowiązku mówienia prawdy i instytucja przysięgi całkowicie utraciły znaczenie. Są przez sądy dokonywane mechanicznie, bez niezbędnego ładunku psychologicznego, którym – wywołując określoną refleksję, powinien być obciążony zeznający. Zresztą samo przyrzeczenie, w związku z całkowitą erozją takich emocji jak poczucie honoru czy dbałość o reputację, na tyle straciły na znaczeniu, że w obliczu panoszącego się w całym życiu publicznym kłamstwa przyrzekanie w sądzie nabiera zabarwienia cokolwiek farsowego. Jednak decydujące znaczenie dla tak masowego zjawiska, jakim jest składanie fałszywych zeznań, jest prawie całkowita bezkarność tego przestępstwa – podkreśla były prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury. Bezkarne przestępstwo Część problemu tkwi w tym, że sędziowie nie korzystają z władzy sądu. Sytuacje, w których przekazują prokuraturze wyciąg z akt zaświadczający o fałszywych zeznaniach złożonych podczas rozprawy, są wyjątkowe. – Daje się zaobserwować brak zainteresowania dla tego, czy świadek prawdziwie, czy kłamliwie podaje fakty. Za tymi ostatnimi nie idzie stosowne przywołanie do należytego zachowania wobec sądu, a w razie kontynuacji – bezwarunkowe pociągnięcie do odpowiedzialności prawnej – mówi mec. Naumann. Sędziowie przyznają, że składanie fałszywych zeznań jest zjawiskiem coraz częstszym i że w dużej mierze spowodowane jest tym, że prokuratura w niewielu przypadkach decyduje się wystąpić z oskarżeniem. – W tych sprawach są problemy dowodowe – zwraca uwagę sędzia Rafał Puchalski z Sądu Rejonowego w Jarosławiu. Nagminne są sytuacje, gdy świadek w postępowaniu przygotowawczym składa zeznania, a zmienia je w trakcie postępowania przed sądem. Oskarżyciele kierują zaś akt oskarżenia wtedy, gdy mają czystą sprawę pod względem dowodowym. Takie przypadki to jednak promil. – Na wokandę trafiają jedynie te sprawy, gdy w protokole postępowania przygotowawczego znajdują się zeznania zupełnie odbiegające od tych zawartych w protokole sporządzonym na etapie sądowym, np. gdy świadek początkowo obciąża swoimi zeznaniami daną osobę, a następnie się z tego wycofuje. W takich sytuacjach sprawa jest pod względem dowodowym łatwa dla prokuratury. I jest w zasadzie pewność skazania – tłumaczy sędzia Puchalski. Dodaje, że są jednak sytuacje, gdy na początku świadek twierdzi, że sprawcą jest na pewno dana osoba, potem, że nie ma już stuprocentowej pewności, ale zdecydowanie była to osoba podobna do tej początkowo wskazywanej. W konsekwencji takich zachowań sędziowie mają wątpliwości co do sprawcy, a i dla prokuratury pojawia się problem, czy postawić zarzut świadkowi, bo powiedział mniej więcej to samo. Prokuratorzy często więc odstępują od ukarania świadka. Mecenas Michałowski zwraca uwagę, że tak jak w sprawach cywilnych mijanie się z prawdą świadków bywa bagatelizowane, tak w sprawach karnych czasem aktywność prokuratury budzi zdziwienie. Może bowiem oznaczać próbę uzyskania własnego sukcesu za cenę sprawiedliwości. – Spotkałem się z sytuacją, w której na podstawie zeznań świadka oskarżony został uznany za winnego. Postępowanie toczyło się z prywatnego oskarżenia, wcześniej prokurator je umorzył, nie dopatrując się przestępstwa. Jednak po orzeczeniu o winie oskarżonego ten sam prokurator wykazał się szybkością i aby obronić swoje wcześniejsze umorzenie, oskarżył świadka o składanie fałszywych zeznań. Oskarżył wyłącznie na podstawie sprzeczności zeznań świadka z wyjaśnieniami oskarżonego. Sprzeczności dosyć uzasadnionej, jeśli zważyć, że oskarżony chciał i chce się uwolnić od odpowiedzialności, więc mówi coś innego niż świadek – opowiada mec. Michałowski. Problem społeczny Psychologia wie, jak problem powszechnego mijania się z prawdą wytłumaczyć, ale nie potrafi wskazać, jak z nim sobie poradzić. Prawnicy pokładają nadzieję w nagrywaniu rozpraw, które już weszło do części polskich sądów. – Dla wielu ludzi może to być wystarczającym hamulcem przed wygłupieniem się – uważa mec. Michałowski. Podobnego zdania jest sędzia Puchalski, który wskazuje, że na taśmie będzie uwiecznione wszystko, nie tylko słowa, ale i każdy grymas twarzy. To zaś przy dokładnej analizie nagrania może doprowadzić sędziego do pewnych wniosków czy wzbudzić jego podejrzenia. Optymizm ten studzi dr Tomasz Witkowski, psycholog kłamstwa. – Żyjemy w czasach absolutnej tolerancji dla nadużyć. Skoro wolno kłamać politykom, rektorom wyższych uczelni, którzy dla uzyskania tytułu popełniają plagiat, to dlaczego obywatele mieliby nie składać fałszywych zeznań – pyta retorycznie. Problem fałszywych zeznań nie jest nowy, choć z pewnością nasila się wraz ze spadkiem poszanowania sądów. Tego problemu nie da się wyeliminować, ale należy zabiegać o poprawę kultury na sali rozpraw. Należy także upowszechniać informację, że składanie fałszywych zeznań to czyn karalny. Za jego popełnienie można pójść do więzienia na trzy lata. Jednak o takich sprawach nie słychać, a znaleźć wyrok skazujący na maksymalny wymiar kary to jak szukanie igły w stogu siana. – Sam złożyłem kilka wniosków o to, by sędzia zawiadomił prokuratora, w naprawdę drastycznych przypadkach. Nigdy nie zawiadomił. Jeżeli zatem sędziowie będą pobłażliwie traktowali ewidentne kłamstwa, będzie tylko gorzej – uważa mec. Michałowski. Trudno jednak żądać od sądów surowej postawy, kiedy nawet Sąd Najwyższy dał wyraz wątpliwościom, czy zawsze należy ścigać za fałszywe zeznania. Chodzi o uchwałę z 20 września 2007 r. (sygn. akt I KZP 26/07). Sąd wyjaśnił, że świadek jest co prawda obciążony ustawowym obowiązkiem składania zeznań i podlega odpowiedzialności karnej wtedy, gdy są one fałszywe, to oskarżony (podejrzany) jest zwolniony z obowiązku mówienia prawdy. Jeżeli jednak prawo określa, że oskarżony nigdy nie odpowiada za składnie fałszywych wyjaśnień, to trzeba też uznać, że wyłączenie bezprawności dotyczy także każdych zeznań złożonych w toku przesłuchania w charakterze świadka dotyczących jego zachowania stanowiącego przestępstwo. Z jednej więc strony świadek jest obarczony obowiązkiem mówienia prawdy, a z drugiej, z racji rzeczywistego udziału w zdarzeniu, na którego temat zeznaje, ma prawo nieobciążania samego siebie. Przesądza to o tym – jak uważa SN – że z sytuacji kolidujących ze sobą dóbr (prawo do obrony) trzeba poświęcić dobro prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Zgodnie zaś z poglądem SN każdy świadek może teoretycznie się bać, że za chwilę karta się odwróci. Choć kłamią wszyscy na całym świecie, to jednak inne państwa potrafią sobie radzić z takimi problemami. – Tam się nie przymyka oczu na kłamstwa świadków. To kwestia mentalności. Problem tkwi więc w odpowiedniej praktyce sądów i stosowaniu prawa, czego wyrazem jest choćby ta uchwała SN, z którą trudno się zgodzić. Przyznawanie prawa do kłamstwa osobom zeznającym jako świadkowie może bowiem unicestwić podstawowy cel procesu karnego – mówi dr Marcin Warchoł. I wyjaśnia, że bardzo rygorystyczne jest pod tym względem orzecznictwo niemieckie. Tam nie ma możliwości zwalniania świadka ze składnia zeznań, nawet jak się obawia o własną odpowiedzialność karną, tak jak u nas. W Niemczech, jeśli świadek skłamie z obawy przed grożącym mu niebezpieczeństwem, sąd może co najwyżej złagodzić karę lub odstąpić od jej wymierzenia (w wypadku zeznań niezaprzysiężonych), ale w żadnym wypadku obawa taka nie powoduje wyłączenia bezprawności czynu polegającego na złożeniu fałszywych zeznań. Podobnie krzywoprzysięstwo jest traktowane przez prawo szwajcarskie czy włoskie. – W Polsce zdecydowanie jest największa tolerancja dla kłamstwa w sądzie – przyznaje dr Warchoł. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Zobacz więcej Przejdź do strony głównej

jak udowodnić kłamstwo przed sądem